Sala Wejściowa - niestety nie tak wspaniała jak Malfoyowie

Scorpius Malfoy

Sala Wejściowa była równie wspaniała, co wspaniałe rodzeństwo Malfoyów...
No może nie aż tak, tak wspaniali byli tylko oni.

Rodzeństwo Malfoyów dotarło do Sali Wejściowej, mieli bardzo istotne zajęcie tutaj. Musieli obronić Hogwart przed napływem pierwszorocznych. Dlatego też Scorp wyciągnął różdżkę i kierując w drzwi zaczął rzucać spidrofulusy. Zaraz na drzwiach zaczeły się pojawiać pajęcze nici. Spojrzał na siostrę, czekając, aż i ta pochwali się swoją nienaganną zdolnością rzucania tego zaklęcia.

Cintia Malfoy

Jak oczekiwał tego Scorp, zaraz płynnym ruchem wyciągnęła swą cudowną różdżkę i w sposób tak sprawny, jakby robiła to od zawsze, zaczęła rzucać zaklęcia. Kiedy połączyli swoje siły, drzwi szybko pokryły się pajęczynami, tak, że samych drzwi niemal nie było widać. Na dodatek zaczęły po niej chodzić najprawdziwsze pająki, i to jakie duże!
- Perfekcyjna robota - uśmiechnęła się promiennie, tak ładnie jak to tylko ona umiała, ukazując rząd śnieżnobiały zębów.

Scorpius Malfoy

Najwyraźniej Hogwarckie pająki uznały, że mogą rozpocząć żywot na drzwiach w Sali Wejściowej. No, idealnie wybrały! W sam raz, aby marni pierwszoroczni zostali za drzwiami.
- Niesamowite, wszystko co postanowimy zrobić wychodzi perfekcyjnie - westchnął, cóż po prostu byli wspaniałym duetem. Nie było więc zaskakujące, że każda sprawa wychodziła idealnie.
- Co dalej proponujesz? Może jeszcze uprzykrzymy życie tym co już są w zamku?

Cintia Malfoy

Pokiwała głową po raz kolejny tego dnia, uważając przy tym by jej wspaniała fryzura się nie rozwaliła. Na wszelki wypadek delikatnie ułożyła ja swymi marmurowymi dłońmi o ślicznych, długich palach. Bo przecież takie kiwanie może być szkodliwe! Powinna czym prędzej pozbyć się tego nałogu.
- Nie ma co ukrywać - dodała. - Jesteśmy skazani na powodzenie we wszystkim.
- O tak, to nasz obowiązek. Może pójdziemy do kuchni "pomóc" nieco skrzatom w przygotowaniu posiłku? - miała tu ma myśli, oczywiście dodanie czegoś do potraw.

Scorpius Malfoy

Poprawił jej odstający odrobinkę kosmyk włosów. Oczywiście Cintia zawsze chciała wyglądać cudownie, dlatego też, gdy nie miała przy sobie lustra, zawsze w razie odstających kosmyków, Scorp automatycznie dbał o jej nienaganny wizerunek. On oczywiście też zawsze pilnował, aby jego fryzura była w idealnym stanie. Choć gdyby spojrzeć prawdzie w oczy, oni zawsze wyglądali pięknie.
- Zawsze twierdziłem, że skrzaty źle przyprawiają jedzenie, szczególnie na stołach pełnych mugoli. Chodźmy - rzekł i wraz z siostrą ruszyli ku kuchni.

Siedem Dusz

Podszedł do drzwi i spojrzał na pająki, które były na pajęczynie. Skoro były duże to ich miejsce jest w zakazanym lesie. Rzucił Drętwotę na każdego z pająków. Gdy pająki spadły oszołomione z sieci rzucił jeszcze jedno zaklęcie tym razem na samą sieć.
- Incendio - powiedział cicho. Sieć od środka do brzegów spłonęła jasnym płomieniem.
- Chłoszczyść - wszystkie skrawki po pajęczynie i popiół jaki pozostał zniknęły. Zostały uprzątnięte. Zostały się jedynie pająki, które leżały obezwładnione na podłodze. Machnął różdżką i wielkie drzwi do sali wejściowej stanęły przed nim otworem. Machnął różdżką jeszcze raz i wszystkie pająki poszybowały w górę. Wyszedł z dumnie uniesioną głową razem ze swym "ładunkiem" i skierował swe kroki do Zakazanego Lasu.