Pokój Wspólny.

Lily Doge

Jest to niewielkie pomieszczenie, które pomalowane na granatowo, wszędzie ukazuje orła. Na środku wyryty z marmuru jest pomnik Helgi Ravenclaw, z diademem na głowie.
Opiekun: Sheyr Balkan.
Hasło: pytania, np. co było pierwsze? feniks czy ogień?

<a href="http://pl.tinypic.com?ref=34gm8" target="_blank"><img src="http://i38.tinypic.com/34gm8.jpg" border="0" alt="Image and video hosting by TinyPic"></a>

Siedem Dusz

Wszedł do pokoju wspólnego. Usiadł w jednym ze starych, ale wygodnych foteli. Wpatrzył się w ogień. Zazwyczaj tak robi, gdy nad czymś intensywnie myśli.

Lily Doge

-Siedem! Witaj. 'usmiechnęla się'

Siedem Dusz

Oderwał wzrok od ognia. Spojrzał na nią nieobecnym wzrokiem. Spróbował się uśmiechnąć, ale wyszedł tylko grymas.
- Cześć Lily - powiedział smutno. - pusto w tym Hogwarcie - chce zająć się tematem, który jest dosyć nieutralny i nie przypomina mu o...czymś.

Lily Doge

-Tak, ciągle reklamuję. Eee, wszystko w porządku? - zapytała bo widziała coś dziwnego w jego minie.

Siedem Dusz

- T - tak - odparł szybko i niezbyt przekonująco. - Nic mi nie jest...-znów spojrzał w ogień. Westchnął.

Jane Stivenson

Powoli weszła do pokoju wspólnego rozglądajac się. Było tu naprawdę ładnie. Od razu polubiła to miejsce. Odłorzyła torebkę na fotel i zdjęła kurtkę. Rozgrzała zimne dłonie i usiadła na jednym ze starych, choć wygodnych foteli i spojrzała w ogień.

Lily Doge

-Ahaa... Jane! - wstała z wrażenia- ty tutaj? a gdzie się podziała tamta Ślizgonka? - zachichotała.

Jane Stivenson

Uśmiechnełą się szeroko na widok Lily.
- Gdzieś się ulotniła -przytuliła przyjaciółkę.- Chociaż najchętniej zadałbym ci to samo pytanie.

Siedem Dusz

Wszedł do pokoju wspólnego szybkim krokiem uśmiechnięty od ucha do ucha. Spojrzał na Jane i Lily
- Cześć dziewczyny. Jak się macie? - zapytał podchodząc do kominka i wpatrując się w ogień z fascynacją. Czuje na swojej twarzy ciepło bijące od ognia w kominku.

Jane Stivenson

Uśmiechnęła się, widząc kolejną znaomą twarz.
- Cześć Siedem. U mnie wszystko w okej. A u ciebie ? - spytała, siadając spowrotem na stary fotel.

Lily Doge

-Siedem, witaj. ahh w porządku, a co u Ciebie? - zapytałam z lekkim uśmiechem na twarzy. Siedem był inny, ale to był komplement. Zawsze bił od niego taki spokój...

Siedem Dusz

- U mnie dobrze, wręcz wyśmienicie. - Mruknął cicho jakieś zaklęcie, zagryzł wargę i bez wahania włożył rękę do ognia. Zobaczył, że ogień tańczy po jego skórze, ale jej nie parzy. Był chłodny! Chłopak uśmiechnął się pod nosem. - Wiedziałem, że się uda - powiedział sam do siebie.

Lily Doge

-Niezła sztuczka- rzuciła, bo znała to zaklecie- hm, takie samo było na historii magii. Czarownice w średniowieczu robiły tak, jak miały byc spalone na stosie. 'uśmiechnęła się'

Siedem Dusz

- Taa... ale nie tylko. Śmierciożercy czasem tego używają by sprawić wrażenie, że wyszli wprost z ognia. Ciekawa sztuczka. Czasem się przydaje.